czwartek, 28 maja 2015

Pięć ulubionych miejsc we Francji


Po wpisie poświęconym pięciu "francuskim" ciekawostkom, przyszła pora (przypadkowo) na wpis o mych pięciu ulubionych miejscach we Francji. 


Pięć ulubionych miejsc, to projekt majowo-czerwcowy Klubu Polki na Obczyźnie. Przez prawie dwa miesiące, każdego dnia jedna osoba publikuje na swym blogu wpis o pięciu ulubionych miejscach w kraju, w którym mieszka. 

Link do FB Klubu gdzie zapowiadane sa wpisy znajdziecie TUTAJ.


Ulubionych miejsc we Francji mam doprawdy wiele. Po 25 latach mieszkania w tym kraju nie jest to niczym specjalnym. Ulubione zmieniały się na przestrzeni czasu, ale ponieważ wiele z nich odwiedzałam w czasie, gdy nie posiadałam jeszcze bloga, więc i zdjec mam mniej postanowiłam wybrać te, w których bywam często lub przynajmniej byłam od czasu gdy zostałam blogerką.





Collioure

Miejscem, które mnie facynuje od pierwszej wizyty jest małe, klimatyczne miasteczko na Morzem Śródziemnym w departamencie Pirenejow Wschodnich  w regionie Languedoc-Roussillon, czyli  Collioure

Miejsce to upodobali sobie szczególnie fowisci i od tamtej pory nadal przebywa tam i mieszka wielu artystów i to nie tylko francuskich.
Do tego zamek, pobliski fort Saint Elme, stare miasto i port. Nocne procesje zakapturzonych pokutników przed Wielkanocą, sztuczne ognie na 15 sierpnia i na Sylwestra, koncerty, festyny, knajpki z owocami morza i kafejki z lodami...

Jeśli będziecie kiedyś w tamtych okolicach, to doprawdy warto zajrzeć do Collioure, nawet jeśli w sezonie trudno o miejsce na parkingu :)




Linki do mych wpisów o Collioure



Orange - Teatr Antyczny


Drugim miejscem, które pokochałam od pierwszego wejrzenia, jest Teatr Antyczny w Orange w departamencie Vaucluse w regione Province-Alpes-Côte d'Azur.

Gdy pomyślę ile lat temu odbywały się tam już spektakle, to doprawdy coś mnie w gardle ściska. 


Na dodatek każdego lata odbywa się tam festiwal, a poza tym okresem inne imprezy i koncerty.

Bardzo chciałabym pojechać tam na jakiś festiwalowy spektakl. W zeszłym roku byłam już na miejscu i miałam bilet , ale ..... przeczytajcie pierwszy z poniższych linków, by się dowiedzieć dlaczego moje marzenie ciągle pozostaje niespełnione. 

Pisząc "marzenie" mam na myśli obejrzenie spektaklu na miejscu, bo sam teatr zwiedzałam już parokrotnie gdy tylko była okazja. 

To po prostu magiczne miejsce. 

Zresztą i miasteczko jest bardzo miłe i takie.... prowansalskie :)






Linki do moich wpisów o Orange:


Rocamadour


Jeśli lubicie francuskie sery , to być może spotkaliście się z nazwą Rocamadour w odniesieniu do małego okrągłego serka koziego cabécou de rocamadour.  

Jadłam takie niezbyt dojrzałe (moje ulubione) prosto od farmera... Mówię wam , po prostu niebo w gębie :)

Jednak miejscowość Rocamadour w departamencie Lot w regionie Midi-Pyrénées słynie przede wszystkim z przepięknie położonego Sanktuarium Czarnej Madonny.

Czarna Madonna słynie z cudownej mocy uzdrawiania chorych, więc oprócz turystów zauroczonych przepięknym położeniem wioski i Sanktuarium, przybywają tam codziennie całe autokary pielgrzymów. 

Czy sezon, czy nie, Rocamadour jest pełne ludzi. Ja jednak chciałam koniecznie pobyć tam w spokoju i po prostu pospacerować sobie stromymi ścieżkami na zboczu gory. Przyjechaliśmy więc na miejsce pod koniec dnia, gdy autokary zaczęły się powoli zbierać do odjazdu. 

Nocleg znalazłam dzięki aplikacji na smartfonie w samym centrum wioski (tylko samochód trzeba zostawić dużo dalej) i zostaliśmy tam na kolację i "szwendanie się" do późnej nocy. Rano ponowny spacer, ale z godziny na godzinę tłumy zaczynają ponownie brać wioskę szturmem...


Pomimo tych tłumów w dzień, pobyć w takim miejscu wieczorem i rankiem to niesamowity czar i urok. Wspaniałe wspomnienie. 
Nocleg na miejscu choćby przez jedną noc zmienia całkowicie spojrzenie na to oblegane miejsce.

Chętnie tam wrócę.

(Nie wiem jak to sie stało,  ale o Rocamadour nigdy na blogu nie pisałam  choć byłam tam już po rozpoczęciu blogowania ... do nadrobienia:)







Paris - rue Montorgeuil

Kolejność opisywanych przeze mnie miejsc nie odzwierciedla jakiegoś rankingu, bo każde jest inne. 

Są jednak dwa miejsca w Paryżu, o których chciałabym wam napisać. To ostatnie miejsce jest oczywiste, ale to czwarte moze juz niekoniecznie. 

Jesli chcecie poczuc atmosfere Paryza sprzed epoki supermarketow i galerii handlowych, to koniecznie podjedzcie na ulice Montorgueil, ktora ciagnie sie z polnocy na poludnie od dzielnicy Bonne Nouvelle po Les Halles (czyli dzielnice 1 i 2). Ma ona prawie 400 m i pelno tam sklepikow, kafejek i knajpek. 

No i koniecznie zajrzyjcie do cukierni Stohrera, zalozonej przez cukiernika naszego Stanislawa Leszczyńskiego, któremu to przypisuje się wymyślenie znanego ciastka baba au rhum. 

To i wiele innych typowo francuskich ciastek czeka tam na was każdego dnia. Spróbujcie choć jednego i pospacerujcie sobie po ulicy Montorgueil bez pośpiechu, dostrzegając stare fasady, szyldy. Siądźcie potem na tarasie którejś z kafejek choćby na kawę, co dam wam prawo do niemalże bezterminowego siedzenia przy stoliku i obserwowania "życia po parysku". 

Kiedyś pracowałam przez prawie 5 lat niedaleko stamtąd i bardzo lubiłam chodzić tam podczas przerwy obiadowej. Może stąd te wszystkie miłe wspomnienia za każdym razem gdy tamtędy przechodzę ?

(Jakoś tak się złożyło, ze o ulicy tej nigdy nie pisałam. Może wydawała mi się  zbyt codzienna? Chyba również i to warto nadrobić :)? )








Paris - Pola Elizejskie

Ten wybór ulubionego miejsca chyba nikogo nie zdziwi. Owszem, to najpiękniejsza ulica świata, Pola Elizejskie (tu chyba mapka ie jest konieczna :)

Ilekroć mam czas i siłę, spaceruję nią kilometrami i za każdym razem odkrywam nowe jej oblicze. 

Pola Elizejskie nie śpią nigdy. Nawet w środku nocy możecie tam utknąć w korku, jeśli wybierzecie się do miasta samochodem.



Każde sto metrów jest inne , a równocześnie całość jest spójna. Lubię tam chodzić do kina, czy do teatru. Lubię część koło Pałacu Elizejskiego i Grand Palais. Co trochę można dostrzec jakiś pomnik. Tu generał de Gaulle, a nieco dalej prezydent Clemenceau... 
Myślę, że zwiedzanie Pól Elizejskich z przewodnikiem-historykiem mogłoby spokojnie zabrać ze dwa dni. 
Nie wystarczy tylko przebiec się po sklepach i obfotografować perspektywę Pól i Łuk Triumfalny. 
Dajcie sobie czas, pospacerujcie, usiądźcie na ławce lub na tarasie kafejki (jest i kilka "niedrogich " miejsc, "niedrogich" jak na Paryż" oczywiście :).  Może nawet zjedzcie kolację z którejś z restauracji (są i prawie "normalne", a nie tylko Fouquet's). 
Przede wszystkim nie dajcie sie porwac pedowi, zwolnijcie i rozgladajcie sie dookola. 
Idźcie na Pola Elizejskie wcześnie rano np w niedzielę, albo w środku nocy. Zobaczycie, że bedą one zupełnie odmienne. 
A jeśli chcecie je zobaczyć w niecodziennej  szacie, to pojedźcie je zobaczyć w Sylwestra, podczas jarmarku bożonarodzeniowego, podczas defilady 14 lipca lub choćby podczas ceremonii 8 maja (zob. Kalendarium TU).
I gdy tak spojrzycie na różne oblicza Champs-Elysées, to nagle zorientujecie się, że usmiech nie opuszcza waszej twarzy, a wy sami nucicie piosenkę Joe Dassin'a :) 

Jesteście bowiem wybrańcami losu : swobodnie, niespiesznie spacerujecie sobie w czasach pokoju po najpiękniejszej ulicy świata i jedyne na co warto uważać to ewentualni kieszonkowcy... (jak w każdym miejscu pełnym turystów :) 

Tego wspomnienia nikt wam już nie odbierze :)


Wersja oryginalna piosenki (z tekstem)

A tu najnowsza wersja w wykonaniu ZAZ :))
Którą wolicie :))?




Pola Elizejskie przystrojone na 8 maja

Link do mego wpisu:

Dziękuję za wizytę :)


poniedziałek, 25 maja 2015

Pięć ciekawostek o Francji - w 80 blogów dookoła świata

Majowa edycja akcji "W 80 blogów dookoła świata" dotyczy pięciu ciekawostek o kraju i jężyku , o którym piszemy, czyli w moim przypadku - Francji.

Nie chcę pisać o ciekawostkach zbyt oczywistych, typu jedzenie ślimaków czy żabich udek, bo o tym słyszeli chyba wszyscy.

Przygotowałam więc dla was trzy ciekawostki "większe" o samym kraju i dwie ciekawostki "mniejsze" o języku.

Liczę, że dzięki temu wpisowi dowiecie się dziś czegoś nowego:)
Zapraszam więc do lektury :)


Ciekawostka N° 1

Postanowiłam zacząć od reformy administracyjnej jaka trwa aktualnie we Francji, a nowy podział administracyjny wejdzie w życie już całkiem niedługo, bo 1 stycznia 2016 roku.

Aktualnie Francja liczy sobie 22 regiony w europejskiej części swego terytorium.
Podział ten istnieje od marca 1982 roku.


22 regiony Francji do końca 2015



W ramach Aktu III decentralizacji rząd Francois Hollanda pracował już od początku nad nowym podziałem adminisytracyjnym kraju. Początkowo mowa była o 14 regionach, lecz w ostatecznej wersji jest ich tylko 13.

W grudniu 2014 roku parlament francuski przyjął ostateczną wersję mapy administracyjnej, jaka będzie obowiązywać od 1 stycznia 2016 roku.

13 regionów Francji od 1 stycznia 2016



6 regionów pozostaje bez zmian :

- region paryski, czyli Ile-de-France  (największy, bo liczy prawie 12 mln mieszkańców)
- Bretagne (Bretania)
- Centre Val-de-Loire
- Corse (Korsyka)
- Pays-de-la-Loire
- PACA (Provence-Alpes-Côte d'Azur)


7 regionów powstaje w wyniku połączenia kilku z 16 dotychczasowych regionów

- Alsace-Champagne-Ardenne-Lorraine  ( stolica regionu - Strasburg)
- Aquitaine - Limousin - Poitou - Charentes  (stolica regionu - ??? w trakcie negocjacji)
- Auvergne - Rhône - Alpes (stolica regionu - ??? w trakcie negocjacji)
- Bourgogne - Franche - Comté (stolica regionu - ??? w trakcie negocjacji)
- Languedoc - Roussillon - Midi - Pyrénées (stolica regionu - ??? w trakcie negocjacji)
- Nord - Pas-de-Calais - Picardie (stolica regionu - ??? w trakcie negocjacji)
- Normandie (stolica regionu - ??? w trakcie negocjacji)

Jest rzeczą naturalną, iż wybór siedziby nowego regionu  jest powodem wielu dyskusji i przepychanek na poziomie regionów. Czeka nas więc we Francji kilka "gorących" miesięcy w polityce krajowej.


Ciekawostka N° 2


Czy wiecie, że Hiszpania ma swą enklawę na terenie Francji, a dokładnie na terenie departamentu Pirenejów-Wschodnich (66)?

Enklawa ta to Llivia, małe miasteczko (ok 1,5 tys. mieszkańców) w Pirenejach, które dziwnym zrządzeniem losu pozostało hiszpańskie w 1659 roku, podczas ustalania granicy francusko-hiszpańskiej  w Traktacie Pirenejskim.

Stało się tak gdyż dyplomaci strony francuskiej podpisali klauzulę traktatu, gdzie wyraźnie było napisane, iż miejscowości górzystej części Pirenejów o nazwie Cerdagne posiadające status "cité" (odpowiednik praw miejskich) pozostaną hiszpańskie. 

Linia graniczna została już wytyczona, gdy okazało się, że jedna wioska w Cerdagne o nazwie Llivia, nie jest wcale wioską, a miasteczkiem....



Cóż było robić, granicy Francja przesuwać nie chciała, bo niby z jakiej racji, ale Llivia musiała pozostać hiszpańska...

I tak oto do tej pory Hiszpania posiada swa enklawę na terytorium Francji.

Moja wizyta w Llivii w 2013 roku




Ciekawostka N° 3

Wszyscy oczywiście wiedzą, że Wieża Eiffla została zbudowana na Wystawę Światową z okazji 100-lecia rewolucji francuskiej w 1879 roku. Każdy pewnie też słyszał, że początkowo paryżanom się ona wcale nie podobała, ale w końcu nie tylko się do niej przyzwyczaili, ale wręcz pokochali. Turyści również.
Aktualnie jest ona najbardziej rozpoznawalnym symbolem Francji.




Na początku nie wszystko jednak wyglądało aż tak różowo. Eiffel dostał od władz miasta koncesję na 20 zaledwie lat. Następnie Wieża miała być rozmontowana.

Eiffel wiedział, że musi znaleźć jakieś konkretne wykorzystanie Wieży i pozwalał na obserwacje meteorologiczne, astronomiczne i doświadczenia fizyczne wszelkiego typu.

W 1898 roku po raz pierwszy dokonano próby radiotelegraficznej przekazując wiadomość aż do Panteonu (ok 4 km dalej). Już rok później fale dotarły aż za Kanał La Manche.

Pierwsze próby radiowe na szczycie Wieży

Eiffel poczuł nareszcie grunt pod nogami i w 1903 zaproponował armii francuskiej użycie Wieży jako ogromnej anteny. Był pewien swego do tego stopnia, że nawet sfinansował pierwsze próby armii.

Fale radiotelegraficzne dotarły na odległość 400 km, czyli tam gdzie przedtem można było liczyć jedynie na gołębie pocztowe. Eiffel przekonał wojskowych.

Armia widzi ogromne możliwości i początkowo buduje barak, w którym umieszczona zostaje pierwsza wojskowa stacja nadawcza. Władze miasta przedłużają koncesję Gustavowi Eiffelowi.

Kilka lat później, w 1909 na Polu Marsowym powstaje podziemny bunkier zamiast baraku. Wykorzystywany jest do dziś, choć już nie w celach wojskowych. Jedynie bardzo ograniczona ilość osób może obecnie ten bunkier zwiedzać, więc to może i lepiej, że nie wszyscy o nim wiedzą (mnie udało się go zobaczyć w zeszłym roku)

Dyskretne wejście do bunkra byłej wojskowej stacji radiotelegraficznej.
Prowadzi z niej do Wieży również podziemny tunel
(obecnie zamknięty dla zwiedzających)



Z Wieżą Eiffla związane są nie tylko początki radia, ale i początki telewizji francuskiej, gdyż to na Wieży umieszczono w 1935 roku pierwszą antenę telewizyjną.

Jako ciekawostkę dodam, że pierwszą ważną retransmisją francuskiej telewizji na żywo, była koronacja angielskiej Królowej Elżbiety w dniu 2 czerwca 1953.



Pamiątkowe zdjęcie z koronacji Królowej Elżbiety w korytarzu głównym bunkra.


***

Po tych trzech ciekawostkach dotyczących kraju, chciałabym wspomnieć o dwóch ciekawostkach językowych



Ciekawostka N° 4

Czy wiecie, że francuskie słowo "oiseau"(ptak) jest ponoć najkrótszym słowem w języku francuskim, które zawiera prawie wszystkie samogłoski (a, e, i, o, u)?

Zostaje jedynie "y", ale nie było widocznie jak już jej dokleić :))

Znacie podobne słowa francuskie z tyloma aż samogłoskami i tylko jedna spółgłoską?






Ciekawostka N° 5


Słowo ""  (gdzie) jest jedynym słowem, które zawiera "ù" z akcentem.

I to dla tego jednego słowa na francuskiej klawiaturze literka "ù" ma swój własny klawisz :)





Zapraszam was serdecznie do lektury wpisów pozostalych 


uczestników dziesiejszej akcji "W 80 blogów dookola świata"

(linki poniżej)






Chiny

Biały Mały Tajfun: 5 yunnańskich ciekawostek 


Francja

Français-mon-amour: Pięć ciekawostek o Lotaryngii 
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim : 5 rzeczy, których nie wiesz o Bretanii




Gruzja



Holandia

Język holenderski - pół żartem, pół serio: 9 holenderskich ciekawostek


Kirgistan

O języku kirgiskim po polsku: 5 ciekawostek o Kirgistanie i Kirgizach


Niemcy

Niemiecki po ludzku: 5 ciekawostek o Niemczech 
Willkommen in Polschland: 5 niemieckich ciekawostek 


Norwegia

Pat i Norway: Norwegia jest naj


Rosja

Rosyjskie Śniadanie: 5 ciekawostek z Rosji 


Szwecja

Szwecjoblog: 5 ciekawostek ze Szwecji 


Tanzania



Turcja



Wielka Brytania

Learn English Śpiewająco: 5 ciekawostek o Wielkiej Brytanii 


Włochy



czwartek, 21 maja 2015

San Jordi po katalońsku, czyli dzień Świętego Jerzego (23/4) w Barcelonie


Dzień Świętego Jerzego (23/04) jest dniem bardzo szczególnym w Katalonii. Dwa lata temu pisałam już o tym jak starają się obchodzić to święto mieszkańcy regionu Roussillon na południu Francji, gdzie tradycje katalońskie są nadal bardzo żywe.
Ten wpis możecie przeczytać KLIKAJĄC TUTAJ.

I jeśli macie ochotę do niego zajrzeć, to radziłabym to zrobic już teraz.
Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta.
Obchody Sant Jordi (Święty Jerzy) w Barcelonie są tak wspaniałe, że te w Perpignan wypadają na ich tle dość blado. Dziś mam zamiar napisać o mej jednodniowej wizycie w Barcelonie specjalnie z okazji tego spektakularnego święta. Dlatego, jeśli zaczniecie od Barcelony, to potem Perpignan sprzed dwóch lat nie będzie już taką atrakcją :)

Wypad do Barcelony 23 kwietnia był spontaniczny. Nie było czasu na przygotowania , ale biorąc pod uwagę cel wizyty, nie były one aż tak niezbędne.
Celem było przejście się po miejscach, gdzie odbywały się kiermasze książkowe i spotkania autorskie. Chaciałam poczuć te odświętną atmosferę na własnej skórze, a konkretnie to raczej własnymi nogami. 



23 kwietnia wypadał w tym roku w czwartek. Samochodów na autostradzie z Francji nie było zbyt wiele. Dojazd do Placu Katalonii w centrum Barcelony też obył się bez korków.
Parking koło tego Placu nie jest najtańszy, ale przy tak krótkiej wizycie szkoda tracić czas na szukanie parkingu na peryferiach i dojazd do centrum metrem.




Pomimo wczesnego jeszcze przedpołudnia ludzi na Placu Katalonii było już sporo. Co kilka metrów rozstawione od rana stoiska ozdobione katalońskimi kolorami narodowymi oferowały róże. Głównie czerwone. Zresztą już podczas jazdy przez miasto, na każdym niemal rogu ulicy zauwazyć można było takie stoiska.
To sprzedawanie róż na każdym kroku przypomniało mi sprzedawanie konwalii na 1 maja w całej Francji (KLIK TU). Tyle, że konwaliom nie towarzyszyły francuskie flagi.

Plan na dzień był dość prosty: przejść się po La Rambla od Placu Katalonii jak najdalej ku morzu. Po drodze zajrzeć do kilku miejsc : na słynne targowisko La Boqueria, zobaczyć teatr opery Le Liceu, w zrobić skok w bok do Placa Real i aż po Plac Saint Jaume, bo wyczytałam przypadkiem, że  tego dnia w Ratuszu Barcelony są dni otwarte, więc liczyłam na zwiedzanie. Potem późny obiad według hiszpańskich zwyczajów, szwędanie się po Dzielnicy Gotyckiej , spacer po nabrzeżu i powolny spacer powrotny inną trasą.

Plan został wykonany z nawiązką :)

Dzień był słoneczny i ciepły, więc spacer po mieście, pomimo wszechobecnego tłumu zwiedzających barcelończykow i chmary turystów zagranicznych, okazał się wielką przyjemnością.


Zapraszam i was, poczujcie się jakbyście i wy tam byli :)

(nieco niżej przypominam legendę Świętego Jerzego i dlaczego 23 kwietnia stał się to katalońskim świętem)







Oryginalne róże zrobione ze starego papieru


Pojawiały się też często flagi z niebieskim trójkątem i białą gwiazdą zwolenników niepodległości Katalonii

Autorzy podpisujący swe książki




Telewizja przeprowadzająca wywiady uliczne


Plac Katalonii

Tu coś dla mnie - książki o teatrze :)
Szkoda tylko, że nie władam katalońskim...

Le Liceu - opera barcelońska

Już od dziecka młodym Katalończykom wpaja sie szacunek do dzielnego Świętego Jerzego.

A dlaczego? 
Dawno, dawno temu żył w Katalonii nieopodal wioski Montblanc (okolice Tarragony) okropny, okrutny smok.
By go ułagodzić Katalończycy co roku losowali spośród siebie jedną osobę, która musiała mu być oddana na pożarcie.

Aż któregoś roku zły los trafił się córce króla. Cóż było robić? Księżniczka miała zostać kolejną ofiarą smoka.
Ale w momencie, gdy smok już zacierał łapy na myśl o smakowitej księżniczce, nagle pojawił się piękny jeździec na równie pięknym rumaku i odważnie zaatakował smoka włócznią. Śmiertelna rana smoka uratowała księżniczce życie, a obficie tryskająca ze smoka krew zrosiła rosnące w pobliżu róże.

Święty Jerzy, bo on ci to był owym jeźdźcem, zerwał najpewniej okrwawioną różę i podarował księżniczce w wyrazie hołdu.
Od tamtej pory kobiety w dniu Świętego Jerzego obdarowywane są w Katalonii różami.
O tym co było potem legenda milczy, lecz Święty Jerzy stał się z czasem symbolem zwycięstwa Dobra nad Złem , symbolem wolności, patronem zakochanych i całej Katalonii.


Obchody organizują władze miasta

Wiemy już dlaczego kobiety dostajż 23 kwietnia róze, ale dlaczego mężczyznom ofiarowuje się tego dnia książki?
Choć i kobiety też przecież mogą książkę dostać:)
 
Otóż w 1926 roku Oficjalna Izba Książki w Barcelonie ogłosiła dzień 23 kwietnia Dniem Książki. Nie z okazji Świętego Jerzego, lecz jako rocznicę daty śmierci Cervantesa i Szekspira.
 
Święto Książki połączyło się natulaną drogą ze świętem róży i zakochanych.
Dzień Książki rozprzestrzenił się dzięku ruchowi na rzecz języka i kultury katalońskiej.
 
W latach sześćdziesiątych minionego wieku Dzień Książki zaczął być obchodzony w innych krajach hiszpańskojęzycznych, a w 1995 UNESCO ogłosilł dzień 23 kwietnia "Światowym Dniem Książki i Praw Autorskich".
Ot i cała historia w wielkim oczywiście uproszczeniu.
 
Wpis ten jest pierwszym z mego zaplanowanego "tryptyku barcelonńkiego" na temat mego wypadu do Barcelony.
Już wkrótce kolejne części, na które zapraszam serdecznie:)
 
Oryginalna dekoracja wystawy jednego ze sklepów


Barcelońska młodzież najwyraźniej nie jest wybredna co do "widoków" na La Rambla :))


piątek, 15 maja 2015

Céret - majowa stolica pierwszych czereśni w Pirenejach Wschodnich, Francji, a może i Europie?

Źródło
Ciekawa jestem czy nazwa Céret coś wam mówi? 

Céret to małe miasteczko (7,6 tys mieszkańców) na południe od Perpignan w części departamentu Pireneje Wschodnie (66) określanej mianem  Vallespir od nazwy pasma górskiego. 

Jeśli już w ogóle ktoś coś słyszał o Céret, to chyba z powodu Picassa i świetnego Muzeum Sztuki Współczesnej. 

Ale nie o tym chciałam dziś napisać, lecz o Céret jako stolicy pierwszych czereśni.  To właśnie w okolicach Céret znajduje się ciągle jeszcze najwięcej sadów czereśniowych i stamtąd pochodzą pierwsze w całym departamencie czereśnie. Oczywiście mieszkańcy Céret twierdzą, że to u nich pojawiają się najwcześniej pierwsze czereśnie w całej Francji, a kto wie czy nie w Europie. Może i mają rację :)

Wczoraj ja sama dostałam w prezencie kilka kilogramów od Lison (jak co roku KLIK). Pochodzą one wprawdzie nie z Céret lecz z bliższego nam Montesquieu-des-Albères.  I tam bowiem co roku pojawiają się pierwsze wspaniałe, słodkie czereśnie odmiany burlat...  

Merci Lison

Otrzymane wczoraj od Lison czereśnie porównać tylko mogę do najpiękniejszej poezji....

Wróćmy jednak do Céret i pierszych czereśni, bo związana jest z nimi pewna świecka tradycja licząca już sobie ponad 80 lat. 

Od 1932, co roku na wiosnę sadownicy z Céret przesyłają skrzynkę pierwszych czereśni w prezencie Prezydentowi Republiki Francuskiej. Pewnie z przerwa na kilka lat wojennych...

W każdym razie tradycja zobowiązuje i chyba nikt już nie bierze pod uwagę, że któryś prezydent mógłby pierwszych czereśni z Céret nie otrzymać. 

Nawet w naszej lokalnej gazecie ukazał sie 14 maja artykuł na temat przekazania czereśni dla Prezydenta Republiki  na ręce Pani Prefekt. 

W środę 13 maja mer miasteczka Céret, Alain Torrent,  zawiózł osobiście czereśnie przeznaczone dla Prezydenta Francji do Prefektury w Perpignan. Stamtąd poleciały one, jak nakazuje tradycja w kabinie pilota rejsowego lotu Perpignan - Paryż (Orly) , gdzie czekali już na nie przysłani z Pałacu Elizejskiego motocykliści (pewnie żandarmeria lub policja). 


L'Independant (PO) - 14 maja 2015


Pani Prefekt również otrzymała czereśnie w prezencie i nawet ponoć żartowała, że będzie mogła zacząć trenować .... plucie pestkami na odległość. 


Nie, to nie żart. Pani Prefekt, Josiane Chevalier, ma bowiem po raz pierwszy wziąć udział w konkursie plucia pestkami, jaki odbędzie się podzczas wielkiego dwudniowego Święta Czereśni (Fête de la Cerise) w Céret w ostatni weekend maja.




Konkurs plucia pestkami na odległość 2013



Co roku bowiem w jeden z majowych weekendów poświęcony jest czereśniom.  
Oczywiście  odbywa się jarmark, gdzie można kupić czereśnie i przetwory, a lokalni restauratorzy przygotowują wówczas specjalne dania, w których dominują czereśnie (dania słone i słodkie desery). Odbywają się koncerty grup folklorystycznych (bandas) i ów osławiony konkurs plucia pestkami na odległość.

Święto Czereśni 2013, koncert folklorystyczny


W zeszłym roku nie było mnie na miejscu, ale dwa lata temu oczywiście pojechałam i miałam okazję zrobić troche zdjęć, które tu prezentuję.
Uprzedzę ewentualne pytania i dodam, że w konkursie plucia pestkami udziału nie brałam :)

Jeśli więc lubicie czereśnie, to proszę wsiadać w samolot, pociąg, samochód, na rower, hulajnogę czy co tam chcecie i przyjeżdżajcie 30-31 maja 2015 do Céret skosztować lokalnych czereśni i zatańczyć sardane (tradycyjny taniec kataloński).

Będzie nawet lokalna grupa castilleros, którzy zbudują wieżę ludzką wedle katalońskiej tradycji.

Program możecie znaleźć na stronie Biura Informacji Turystycznej Céret (http://www.ot-ceret.fr)

Program tegorocznej 22-ej edycji  KLIK TU


Święto Czereśni 2013

Święto Czereśni 2013


Święto Czereśni 2013


Święto Czereśni 2013

Święto Czereśni 2013


Święto Czereśni 2013


U lokalnego jubilera w Céret nie może oczywiście zabraknąć
kolczyków i wisiorków z wisienkami z Granatu z Perpignan


***




Kilka słówek i wyrażeń do zapamiętania 

dla osób uczących się języka francuskiego :


une cerise - czereśnia (owoc)
un cerisier - czereśnia (drzewo)
Fête de la Cerise  - Święto Czereśni

une cagette  - skrzynka (tu : na czereśnie)
Madame la Préfète - Pani Prefekt
une récolte - zbiory

un motard - motocyklista
le cockpit du pilot - kabina pilota (samolotu)
un concours - konkurs
(un) concours de cracher de noyaux - konkurs plucia pestkami