czwartek, 5 grudnia 2013

Wałęsa i film z wizytą w Brukseli


     O projekcji filmu Wajdy w Brukseli dowiedziałam się przypadkowo kilka tygodni temu i od razu wysłałam maila  z prośbą o wpisanie mnie na listę osób chętnych do obejrzenia. Okazało się, że miałam rację nie zastanawiając się, bo chętnych na bezpłatną projekcję filmu o Wałęsie było wielu i nie dla wszystkich starczyło wejściówek. 

      O samym filmie słyszałam już co nieco i uznałam za swój "patriotyczny" (poniekąd) obowiązek obejrzenie go przy najbliższej bytności w Warszawie. No. ale skoro trafiła się możliwość obejrzenia go wcześniej, to chętnie z niej skorzystałam.
     Spodziewałam się ( i trochę obawiałam) jakiegoś monumentalnego dzieła na miarę symbolu i tematu, ale uznałam że aby wyrobić sobie opinię trzeba najpierw film poznać i dopiero potem oceniać.

    Poszłam więc na projekcję bez uprzedzeń, ale i bez wygórowanych oczekiwań, bo nie czytałam żadnych recenzji.

      A tu na dodatek proszę, niespodzianka, Wałęsa we własnej osobie pojawił się i nawet przemówił przed i po filmie. Trochę pożartował, publiczność rozbawił i najzwyczajniej już przyzwyczajony od lat, dał się wszystkim domorosłym paparazzi obfotografować. Wszyscy wyciągnęli aparaty i komórki, więc ja też sobie pstryknęłam parę fotek. A co, w końcu nie codziennie widuję na żywo laureatów Nobla :)

Powitanie Wałęsy przed projekcją

Oficjalna mowa powitalna była po angielsku,
więc słuchawki z tłumaczeniem się przydały :)

Sam Wałęsa też przemówił  i "zapowiedział" film
zapraszając widzów do obejrzenia tego - cytuję - "nudnego filmu"





     Mówił ze swadą i żartobliwie o rzeczach jak najbardziej poważnych.  Wspomniał na przykład, że on dostał Nobla za próby niszczenia komunizmu, a Gorbaczow za próby jego naprawiania...  Trudno mu odmówić racji... .-
    Widzowie słuchali go i co chwila salwy śmiechu wybuchaly na sali. Rasowy z niego mówca i obyty przez lata uprawiania polityki. Nadal mówi po swojemu i tłumacz nie miał łatwego zadania przy przekazywaniu treści wypowiedzi i ich niuansów po angielsku.







     Jakoś nie załapałam od razu, że ten film jest ostatnią, trzecią częścią tryptyku Wajdy. Owszem widziałam na filmie rozdających ulotki bohaterów "Człowieka z żelaza", ale dopiero gdy następnego dnia zobaczyłam gdzieś polską wersję tytułu, wszystko stało sie jasne... 
W pierwszej chwili myślałam, że to pomyłka i powinno być "Wałęsa, człowiek nadziei" a nie "z nadziei", aż nagle "stała się jasność" : Janda, Radziwiłłowicz , "Człowiek z marmuru, z żelaza, z nadziei".
     No, ale gdy mieszka się poza Polską, to wiele ewidentnych rzeczy może na początku umknąć .

      Nie będę sie tu kusiła o pisanie jakiejś recenzji, bo tych już pewnie wszędzie pełno. Powiem tylko, że film mi się podobał. Kto wie, może i jakiż Oskar Wajdzie się za niego znów trafi?  

   Pewne wspomnienia z dzieciństwa we mnie ożyły i nałożyły się na oglądane sceny.  Nie było tej monumentalnosci i patosu, którego się obawiałam. Było wręcz czasem żartobliwie i nawet muzyka mi pasowała. 
     Przy scenie z wymianą talerzy z zupą "bo będzie mniejsza strata", zaśmiewałam się do łez (kto widział, ten od razu zgadnie:)... Albo odpowiedź na propozycję księdza, by przeczytał encyklikę papieża, że on nie musi nic czytać, bo on się we wszystkim z Ojcem Świętym zgadza... :) 

    Rola Danusi (Agnieszka Grochowska) zagrana bardzo dobrze, bo blado. Tak miało być, jestem pewna. Podejrzewam, że w życiu mogło być podobnie, ona zawsze w tle, a on na świeczniku (lub na bramie). 
       Robert Więckiewicz gra świetnie, jest chyba bardziej "wałęsowatym" Wałęsą niż on sam kiedyś był. Ta rola przyćmi wszystko co Więckiewicz do tej pory zrobił i już nigdy nie zdoła się od niej uwolnić.



     Prawdziwy Lech Wałęsa zakończył jeszcze wieczór kilkoma wspomnieniami o roli swego pokolenia i nadziejach pokładanych w pokoleniach młodszych (tu znów parę dowcipnych zwrotów) ... po czym pożegnał się i opuścił salę wśród burzy oklasków ...  



     Nie jestem politologiem, nie czytuję też prasy people. Wałęsa jest jednak dla całego świata symbolem historycznych przemian w Europie i jako taki przejdzie do historii, więc możemy być dumni, że jesteśmy właśnie Polakami.

30 komentarzy:

  1. Bardzo ciesze się , ze film Ci się spodobał bo teraz wiem, ze warto go obejrzeć. No tak , zawsze warto by mieć swoje zadanie.. Ten okres dla nas wielu został głęboko w pamięci, teraz przypomniał mi się smak tamtych czasów, smak niepewności, strachu, nadziei. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy szczescie zyc w ciekawych czasach (i pokojowych)

      Usuń
  2. Nika, swietny tekst (doswiadczenie dziennikarskie swoje robi).
    Chcialam isc w Polsce na ten film, ale akurat w kinach, do ktorych mi bylo po drodze-nie grali.

    Walesa jest symbolem, do tego zyjacym, wiec wszelka nagonka na niego , zawsze mnie bardzo zniesmacza. Zazdroszcze Ci tego spotkania na zywo. I tym bardziej dziekuje za relacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milo, ze tak piszesz, ale moje "doswiadczenie dziennikarskie" ogranicza sie do marzen o studiach dziennikarskich w czasach licealnych... Ale wtedy te studia wygladaly zupelnie inaczej niz obecnie i wybralam inna droge... pozostala tylko nostalgia za reportazami z podrozy...

      Usuń
    2. No fakt, ale to byla tylko roczna przygoda z radiem. Nie uwazam tego za jakies wielkoe wyczyny, bo pisalam tylko teksty krotkich depesz (maksimum 1 min) przekazywanych na ogol a zywo przez telefon. A w liceum to mnie sie marzylo pisanie dlugich reportazy do prasy pisanej, a nie 60 sekundowych depesz o aktualnosciach we Francji, ktore ida w eter i nastepnego dnia nikt juz o nich nie pamieta... Na dodatek to bylo juz tak dawno temu... Drugim moim marzeniem w okresie licealnym byla teatrologia, ale gdy zdawalam mature to akurat nie bylo wowczas przyjec... TAkie tam szczeniackie marzenia... Ale milosc do teatru tez mi zostala do tej pory :)

      Usuń
  3. Świetnie ten wpis zrobiłaś. Nie wiedziałam, że byłaś dziennikarką:) Byłaś?:) Nie musisz odpowiadać, tak tylko wyczytałam w komentarzach, więc ciekawość mnie wzięła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musze, ale moge:) Nie, nie bylam nigdy dziennikarka. Chyba, ze w poprzednim wcieleniu :))
      Ale w liceum marzylo mi sie zostac reporterem i pisac wspaniale reportaze z podrozy blizszych i dalszych...

      Usuń
    2. No i marzenia się spełniają... Choć może nie do końca tak, jak się je widziało w przeszłości:)

      Usuń
  4. nie widziałam filmu ale mnie zachęciłaś :)
    no tak zasypałam Cię w poprzednim poście pytaniami bo ja mam hopla na punkcie Paris i tak chciałabym porozmawiać o nim :) powiedz mieszkasz gdzieś w centrum czy na przedmieściach? jej mogłabym słuchać godzinami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto wpis z maja tego roku : Spacerkiem po mojej dzielnicy:
      http://notatkiniki.blogspot.be/2013/05/paryz-spacerkiem-po-mojej-dzielnicy.html

      Nie znalazlam maila kontaktowego na twym blogu, jesli chcesz to napisz do mnie na adres notatkiniki@gmail.com

      Pozdrawiam Nika

      Usuń
    2. Nika wpis z maja booooooooooski :D dzięki za odnośnik :)

      napiszę do Ciebie :D

      Usuń
  5. Dzięki za tę recenzję, nie byłam przekonana, żeby w ogóle na ten film iść, ale teraz chyba to zrobię. Zazdroszczę spotkania na żywo z bohaterem - takie pokazy mają o wiele więcej uroku niż zwykła projekcja w kinie. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to z pewnoscia niezwykle zobaczyc na zywo kogos tak nietuzinkowego.

      Usuń
  6. Po Twojej recenzji chyba się wybiorę na ten film. Warto!, Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto juz chocby po to by sie troche posmiac :) no i by wiedziec co to w ogole za film...

      Usuń
  7. zachęciłaś mnie do oglądania. Obawiałam się przerostu patosu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie tego samego sie obawialam, a bylo calkiem inaczej :)

      Usuń
  8. Super projekcja z zywa legenda w tle i na sali :) zazdroszcze!!! i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sprawozdanie ciekawe, wrazenia zrozumiale. Choc z podsumowaniem sie zasadniczo nie zgadzam, to milo sie robi, ze zdarzaja sie rzeczy, ktore Polakom za granica sprawiaja przyjemnosc. Szkoda tylko, ze to tylko film, a rzeczywistosc byla inna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponad polowa widzow to byli cudzoziemcy (film byl z napisami po angielsku) i dla nich Walesa to po prostu mit i symbol. Jaka byla rzeczywistosc wie najlepiej sam Walesa, a co po nim pozostanie to wlasnie mit..
      Kto tam dzis pamieta jakim czlowiekiem byl general de Gaulle? Ale to on jest symbolem walki o niepodlegla Francje dzieki swemu manifestowi z 18 czerwca... Pozostanie wiec symbolem jak i wielu innych ...

      Usuń
  10. Noszę się już od jakiegoś czasu, żeby obejrzeć ten film i po Twojej recenzji na pewno to uczynię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miala to byc recenzja, lecz raczej relacja. Byc moze ten film nie przypadnie wam do gustu, ale kazdy ma inny "odbior". Chodzilo mi glownie o fakt, ze aby moc dyskutowac (pochwalic lub potepic) trzeba obejrzec :)

      Usuń
    2. Osobiście: nie jest to mój bohater pozytywny, ale nie można mu odmówić, ze jest na Zachodzie symbolem Polski, Pozdrówka Niko, trzymaj sie ciepło w te wietrzne dni:)

      Usuń
  11. Byłam na filmie z córką, rocznik 1984, i świetnie się ubawiłyśmy, też wzruszyłyśmy się. Więckowski był genialny, lepszy niż Wałęsa. Nie ma obawy, ze ta rola go zaszufladkuje, bo gra rozmaite postacie i wszędzie jest bardzo dobry. Bardzo czekałam na ten film, bo i Wajda, i Głowacki jako scenarzysta, i muzyka super. W Polsce jest zupelnie inny odbiór, bo ludzie są sfrustrowani, i oburzeni powodzeniem i sławą Wałęsy. Niektorzy, tak bez sensu, bez zrozumienia procesow dziejowych nienawidzą go za obecną sytuację, ze urodziny mial wystawne, ze to wszystko przez niego. itd Tak twierdzi vox populi.
    Dziwię się, że parę osób, nawet u ciebie na blogu, napisało, ze dopiero teraz wybierze sie na film. Jego premiera była we wrzesniu, lecial w kinach w calej Polsce. Nie byli ciekawi wczesniej, jak zagral Wieckowski w filmie Wajdy wg scenariusza Glowackiego? To nasza najnowsza historia, ale wydaje mi sie, ze stosunek do samego Wałęsy nie zachęcał do pójscia do kina.
    Dzisiaj była uroczysta premiera w US i tam ludzie tez entuzjastycznie go przyjęli. Na Zachodzie Wałęsa jest jedynym Polakiem, ktorego wszyscy znają, zachowuje się swobodnie, bo wie, że tam go lubią i chetnie podejmują na salonach. Jest naszym znakiem rozpoznawczym. Ja lubię mówic o Wałęsie za granicą, ludzie lubią słuchać, jak upadał komunizm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W US Wałęsa jest popularny, bo jest spełnieniem "Sweet drems" od pucybuta do milionera. Co nie znaczy, że Polacy nie szanują jego roli historycznej, tyle, że Polacy jak to Polacy, będą chwalić dopiero po śmierci.

      Usuń
  12. Nie rozumiem tej dziwnej nagonki na Wałęsę, który stał się dawno rozpoznawalnym symbolem polskiej walki o niepodległość, niestety za granicą. Zwłaszcza zajadłość młodych ludzi, którzy mają czelność oceniać zachowanie innych w tych bardzo trudnych czasach, kiedy sami sikali jeszcze w pieluszki. Dobrze że napisałaś o filmie, miło mi dowiedzieć się że sporo osób myśli niezależnie i wbrew : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Niko:) Byłam, widziałam:) Film również bardzo mi się podobał, bo bez zbędnego zadęcia, chwilami zabawny.. Nawet były w Polsce komentarze, ze gdzie ów charakterystyczny dla Pana Wajdy patos i melodramatyzm? Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. hej
    filmu nie oglądałam i... chyba nie chcę... no chyba, że sam napatoczy się mi na oczy ( jakimś cudem )... jestem a'polityczna i tym samym mam więcej zjadliwości dla polityków...hihi

    OdpowiedzUsuń