niedziela, 21 kwietnia 2013

Wiosenna inwazja...

Wiosna rozpanoszyła się  już wszędzie w naszej Południowej Arkadii.. wprawdzie weekend mija pod znakiem silnie wiejącego wiatru (tramontane), ale słońce pięknie świeci i koty wylegują się w jego promieniach jak tylko znajda jakieś osłonięte miejsce.

Znalazłam kilka zdjęć sprzed 3-4 tygodni, gdy z takim utęsknieniem wyglądaliśmy wiosny.

Drzewo figowe całkiem jeszcze "łyse"
Pierwsze zalążki moich przyszłych
  ekologicznych cytryn


Pierwsze paczki na dzikim winie,
które normalnie obrasta
przód domu i mały taras.






















A tymczasem, nie wiadomo dokładnie kiedy przyroda wybuchła radośnie liścianą feerią ....


Drzewo figowe ma już piękne liście...

Moje przyszłe zbiory cytrynowe

... i ciągle kwitną nowe. Chyba będzie
 klęska urodzaju jak już wszystkie dojrzeją :)
Cytrynek coraz więcej...


A w tych nieśmiałych pąków dzikiego wina....
"wyrosła" całe chaszcze, które coraz szczelniej okrywają pergolę na małym tarasie...



Podwórko  w zeszłym roku...



Sezon wiosenny ogłaszam więc u nas oficjalnie otwarty... 
i jak tylko tramontane się uspokoi, zacznę ponownie ukwiecać nasze podwórko...


3 komentarze:

  1. Il me semble que je connais!!!! Je suis en Ariège avec Lison et le temps est très moyen, mais le printemps éclate en mille fleurs; j'ai préparé un post

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też. Przytargalam dziś cztery kosodrzewiny na balkon. Idę sadzić :)

    Wprawdzie cytrynę mogę mieć tylko w herbacie, a wino w kieliszku - ale zielone pozostaje zielone i cieszy.

    Obfitych plonów życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzież tam naszej wiosence do tych zieloności rozszalałych! Na naszej winorosli ledwie pączki widać!
    Ściskam
    Asia

    OdpowiedzUsuń