piątek, 23 listopada 2012

Nowy rekord Księgi Guinessa : najdłuższy pociąg z czekolady jest aktualnie w Brukseli



  
Czekoladowy pociąg od strony
czekoladowej lokomotywy
Już z daleka widać było zainteresowanie podróżnych czymś szczególnym.  Na dworzec kolejowy Bruxelles Midi przybyłam  dziś wyjątkowo w południe, a nie pod wieczór. Na ogól o tej porze hala główna dworca bywa średnio zatłoczona.


Tym razem ludzie zatrzymywali się, komentowali i wyciągali telefony i aparaty fotograficzne.  Owszem, od czasu do czasu na dworcu tym wystawiane są różne ciekawostki: a to jakiś samochód (oczywiście nie byle jaki tylko cos szczególnego), a to wystawa zdjęcia lub obrazów. Różne rzeczy tam już widziałam w ciągu dwóch ostatnich lat cotygodniowego tam bywania. Nawet koncerty fortepianowe nie są już żadną rzadkością.

Od środka ku początkowi


Podeszłam wiec zaciekawiona i tym razem, bo do odjazdu mego pociągu było jeszcze ponad pól godziny.



Rożne wagony osobowe i towarowe
       Wiem, ze czekolada w Belgii to jak foie gras (gęsie wątróbki) we Francji lub spaghetti we Włoszech. Po prostu symbol stuprocentowej „belgijskości” . Ale czegoś takiego nie spodziewałam się zobaczyć. 



To ten z czekoladowymi firankami
 Wyobraźcie sobie bowiem lokomotywę i wagoniki o wysokości może 30 centymetrów, ale długie to i długachne, bo około 34 metrów.  Na ogol makiety pociągów na dworcu nie powinny budzić zaskoczenia, ale ta została zrobiona z czekolady.


Każdy wagonik zrobiony z najmniejszymi szczegółami, nawet firanki w oknach były z czekolady.

Wyciągnęłam wiec i ja mój „telefon-smartefon” i obeszłam sobie dookoła próbując sfotografować to cudo. Zdjęcia wyszły średnie, bo światło nie było najlepsze, ale chyba widać całkiem wyraźnie to czekoladowe cudo.

Na górze wisiał duży plakat informujący o tym, ze pociąg ten został wpisany do księgi Guinessa jako najdłuższa na świecie konstrukcja  z czekolady.

Tablica/plakat z informacjami o projekcie
Zużyto na niego 1285 kilogramów czekolady, a jego wykonanie zabrało 784 godzin pracy (kilkanaście osób naraz).
Sam pociąg składa się z 6432 części i długi jest na 33,6 metra.

No i co równie ważne, to nie żaden Belg nad tym pracował, tylko Maltańczyk Andrew Farrugia ze swoimi studentami. Tak, to  wykładowca-cukiernik ze swoimi studentami-cukiernikami.  Pewnie wszyscy dostali dobra ocenę J

Tylko chyba czekolada była belgijska. Przynajmniej tak się można domyślać patrząc na osoby i instytucje patronujące tej osobliwej formie promocji maltańskiego kunsztu.

Pewnie jednak obawiano się, ze łakomi oglądacze rzuca się na to czekoladowe arcydzieło, bo dookoła widniały informacje, ze pociąg nie jest jadalny. A ja tam sobie myślę, ze to jakaś ściema i ktoś go sobie potem jednak zje.



2 komentarze:

  1. Podziwiam dzieło czekoladowe :) Fajne miejsce na ekspozycję, czekoladowy pociąg na dworcu :)
    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale słodki pociąg :) uwielbiam czekoladę
    pozdrawiam z Południa Francji :)

    OdpowiedzUsuń